Najprawdopodbniej ogladajac manual to wtyczka typu "M-25" i niestety pozdejmowaliśmy wszystko co sie dało czyli skrzynia, rozrusznik, osłony w nadkolu itp i niestety można tylko spod auta wsadzić rękę i wymacać wtyczkę ale nic ponad to... aktualnie udało sie ją podczepiś na "zipie" i odpukać narazie nie traci połączeń ale w najbliższym czasie chciałbym ja wymienić i mieć spokój. Zastanawiam się czy nie łatwiej, szybciej a przede wszystkim mniej ryzykownie byoby wyjechac z całym przednim zawieszeniem (belką) i stąd się dostać zamiast silnik wyciągać... Wtyczka poza pompa w jakis sposób podaje też sygnał powodujący rozłączenie zapłonu chyba bo kiedy nią "ruszaliśmy" poza tym że autko gasło to zapinał się i rozpinał na zmianę przedni napęd.
Jak pomyśłę o wywaleniu znów całego silnika i potem przez kolejny miesiąc dochodzenie która wtyczka znów nie łaczy i która jest nie w tym miejscu to mnie skręca...
A przy okazji z ciekawostek: Wczoraj trafiłęm do salonu z serwisem ISUZU w Wejherowie gdzie sprzedaja i serwisują D-maxy. Zadałem retoryczne pytanie o możliwosć podłaćzenia sie pod kompa z diagnostyką... odpowiedź jak wszędzie: "możemy spróbować, ale nie dajemy gwarancji, że cokolwiek się uda"

Tak sobie myślę czy taka firma jak Isuzu wchodząc na rynek Polski nie pomyślała, że może się przydać w serwisach oprogramowanie diagnostyczne rozszerzone o np Troopery?