przez LUCYFER » 01 sie 2014, 19:40
To i ja sobie napiszę.
Przygarnąłem syna dobrego znajomego, zajebał coś tam z domu i uciekł. Ćpun, przygarnąłem kurwę bo mi szkoda było. Był u mnie to się nie tułał i przynajmniej wiadomo było że łba nie wsadzi nigdzie. Za to co z domu zajebał miał na jakieś ćpanie, bo chodził naćpany cały czas, nie wadził mi, dałem mu namiot, miał żarcie i wszystko jak trzeba, traktowaliśmy go jak swego. I kurwa jest kurwa. Na odchodne zajebał srebrną biżuterię na jakiś tys i mój zegarek wart 1200. I się rozpłynął. towar pewnie upłynnił w jakimś lombardzie, albo u jakiegoś dealera za ćpanie. Jak w lombardzie to w poniedziałek pochodzę, może się znajdzie...
Zadzwoniłem do kurwy to się wszystkiego wyparł, potem się przyznał i powiedział że w południe odda. Teraz twierdzi że nie wie o chuj mi chodzi i się przyjebałem nie wiadomo o co..., noż kurwa nóż mi się w kieszeni otwiera.
Ale jako że ja spokojny człowiek, więc mu wytłumaczyłem że jak mi nie odda co wziął, to niech sobie szuka kogoś kto mu będzie zaćpane dupsko podcierał, bo łapy ma połamane przy najbliższej okazji., a ja nie lubię nie dotrzymywać słowa... Znajomego poinformowałem o całej sytuacji, powiedział że nie trzeba się było litować i ostrzegał że tak będzie. W sumie do niego to nawet żadnej pretensji nie mam. Jak to on powiedział; ,,Litość to zbrodnia...''
Kurważ mać!
O!, taka sytuacja