Ej no Panowie, tak zle to tez znowu nie jest
Buda trzyma sie ramy, rama sie na pół nie łamie, korozja nie siega polowy karoserii, a podloga nie jest dziurawa jak u Fred Flinstona. Wiele gorszych sie widywalo
Oczywiscie - dobrze nie jest, jakby to chodzilo o cztery purchle i dwa wykwity na rancie to bym nie biadolił tylko oddał to juz dawno do byle kogo na rogu z szyldem blacharka, bo i umiejetnosci by nie byly potrzebne nie wiadomo jakie i cena tez nie bylaby super wysoka. Tu caly pies pogrzebany - ze tej roboty jednak troche jest.
Wymiana budy nie ma absolutnie zadnego sensu, bo to projekt na lata i to zakladajac ze samej odpowiedniej budy nie bedzie sie szukało rok. A pieniedzy przy przekladce bedzie potrzeba cale worki, bo wyjdzie 300 innych rzeczy. Z reszta jak buda do gory to jedyne rozsadne rozwiazanie to od razu zrobic cala rame - piaskowanie i malowanie, a jak na ramie wyjdzie rdza i ubytki (a na pewno wyjda) to co rama tez do wymiany zeby sie nie bawic w naprawy? To juz nic nie zostanie.
No i przekladki budy w osiedlowym garazu zrobic sie nie da.
Oczywiscie, zamiast naprawiac - lepiej miec lepsza baze i naprawiac nie musiec w ogole. Ale tych aut jest juz bardzo malo, tych w dobrym stanie jest jeszcze mniej, a jak juz sie trafia - to definitywnie nie w moim budzecie. Za swojego 4-runnera dałem dyche, aktualnie gorsze strupy ludzie juz wystawiaja za 20. I taniej juz nie bedzie. A majac budzet bez limitu to zamiast Troopera kupil bym Toyote 80-tke.
No i jest jeszcze jedna kwestia - poprzednia buda z Troopera przy zakupie wygladala cycus-glancus. Po wierzchu blyszczaca i zadbana, a jak potem zaczalem weszyc glebiej to sie okazalo ze przod trzyma sie tylko dzieki blogoslawienstwu ojca rydzyka, tyl jest profesjonalnie naprawiony pianka do okien i tona szpachli, a calosc jest na dodatek powypadkowa i krzywa - i tamtej budy autentycznie nie bylo sensu ratowac, w ogole. To juz wole rdze i dziury, ale bez zalosny prob latania tego w stodole.
A na koniec tak troche optymistycznej - ogarniecie tego smietnika tez nie wymaga niewiadomo czego, rdze trzeba wyciac i wstawic swieza blache. Wiadomo, ze to sa roboczogodziny i to kosztuje, ale to nie jest zabytkowy klasyk ktory musi byc 100% zgodny z fabryka. Nawisy pod tylnym zderzakiem nie maja w zasadzie zadnej funkcji - mozna je skrocic, mozna ich ksztalt wielokrtonie uproscic, tak zeby nie spuszczac sie tydzien nad jedna strona. Ranty nadkoli nawet jesli nie uda sie dorwac reperaturek mozna zrobic tak jak bylo robione u korfa w trooperze od pociesznego - ze sztukowanych puzzli. Jesli nie wyjdzie idealnie - nie szkodzi, na wierzch idzie poszerzenie, wiec nie bedzie tego widac. Nawisy tylne czy doly progów w 4R - tak samo - tego nie ma na widoku, wiec nie ma takiego cisnenia zeby bylo perfekcyjnie.
Od czasu do czasu za mna chodzi zeby Troopera sprzedac, zostawic 4 Runnera i do tego ogarnąć jakas osobowke. Ale nadal lubie to auto, poza tym nawet sam szpej (stalowe zderzaki, bagaznik) by sie nie zwrocil, nie mowiac o inwestycjach w mechanike i ilosci wlozonej pracy. No i ja wiem, ze w moim wypadku osobowka to jest sredni pomysl, bo za bardzo przywyklem do tego ze krawezniki, slupki i dziury w jezdni sa absolutnie niegrozne, a podmokla łaka - kuszaca.